Czytam od wielu lat, falami, długie przerwy a potem po wiele notek naraz. Wracam, czyli lubię. Kiedyś dialogi z mężem, teraz coraz bardziej rozjaśnione chwile ciszy. I całość układa się w taką formę znaną z książek i filmów: jest wesoło i beztrosko, coraz bardziej, absurdalnie wspaniale, aż przychodzi punkt zwrotny.... i już nie da się spokojnie czytać wpisów wcześniejszych. Literacko - fascynujące, aż się prosi o zaskakujące zakończenie (w USA szczęśliwe, w Europie tragiczne). Ale ja nie mogę pozbyć się z pola widzenia prawdziwego życia, dzieciaków, Anuliny, także Pewnej Osoby. i ta świadomość, że to nie sztuka, tylko rzeczywistość, która wygląda pewnie gorzej niż opisy (gratulacje A)... Nie wiem, czy Autorce pomaga to, że czytelnikowi też jest ciężko ogarniając cały obraz, ale zapewniam, że jest. Jak w sztuce - płacę niewesołą refleksją za wcześniejszy śmiech. Mam 2 dzieci i wciąż pierwszą żonę i mimo że nie jest łatwo - chcę wytrwać. Trzymaj się A, to mój pierwszy komentarz, a pierwszy raz przeczytałem Cię gdzieś koło 2006. Marcin
↧